W drugiej kolejce nasza drużyna spotkała się z ekipą Dąbskiego Kraków na jednym z najlepszych boisk w naszej lidze jakim dysponuje zespół z Dąbia. Ze względu na absencje w składzie Arkadiusza Olszy I oraz Przemysława Godynia, którzy w poprzednim meczu tworzyli duet środkowych obrońców trener Marcin Pluta w ich miejsce wystawił Tomasza Palisia oraz Artura Janika. Na ławce rezerwowych do dyspozycji był jedynie Mateusz Ruszało.
Początek spotkania to ataki gospodarzy głównie prawym skrzydłem gdzie sporo pracy miał Mateusz Natanek, który jednak dobrze radził sobie z zawodnikami Dąbskiego. W naszej drużynie jak zwykle dużo zamieszania w szeregach obronnych rywala siał Biskup, który zgrywał górne piłki do środkowych pomocników a ci prostopadłymi podaniami starali się uruchamiać skrzydłowych. Pierwsza bramka spotkania podała jednak nie po akcji a po fantastycznym uderzeniu Arkadiusza Gamonia, który niepilnowany na 25 metrze obrócił się w kierunku bramki i huknął w samo okienko bramki strzeżonej przez Łukasza Żurka, który kilka sezonów temu grał w naszym klubie. Prowadzenie mogło nie trwać długo gdyż już w pierwszej akcji po wznowieniu Dąbski mógł doprowadzić do wyrównania jednak potężny strzał z 16 metra w prawy róg bramki instynktownie wybronił Skrzypek. Kilka minut później po rzucie rożnym dla gospodarzy wybita z naszego pola karnego piłka dostała się pod nogi Daniela Adamczyka, który mając dobrą okazję do kontry zdecydował się na uderzenie prawie z połowy boiska chcąc zaskoczyć wysoko ustawionego bramkarza jednak ten zdołał interweniować wybijając piłkę przed siebie a dobiegający do niej Arkadiusz Olsza II był na pozycji spalonej. Dąbski świetną okazję do wyrównania miał po stracie Mariusza Środy w okolicach pola karnego rywala i szybko przeprowadzonej kontrze, po której zawodnik gospodarzy miał wyłożoną piłkę praktycznie do pustej bramki jednak dzięki ofiarnej interwencji Artura Janika, który wślizgiem wybił piłkę spod nóg rywala udało się uniknąć straty bramki. Ta niewykorzystana okazja zemściła się na Dąbskim chwile później gdy Arkadiusz Olsza II wykorzystał swoją szybkość ogrywając na lewej stronie obrońcę a uderzona przez niego piłka przelobowała zdezorientowanego bramkarza odbiła się od słupka i spadła pod nogi Bartłomieja Grzyba, który z olimpijskim spokojem precyzyjnie umieścił piłkę w bramce. W końcówce pierwszej połowy Dąbski miał kilka okazji do strzelenia bramki głównie po stałych fragmentach gry sprzed naszego pola karnego jednak żadna z prób nie okazała się skuteczna.
W drugiej połowie nasz zespół został zepchnięty do defensywy a stroną przeważającą byli gospodarze dążący do zdobycia kontaktowej bramki. Pomimo kilku naprawdę świetnych okazji, po których piłka trafiała między innymi w słupek i poprzeczkę wynik spotkania nie ulegał zmianie. W miarę upływających minut akcję gospodarzy stawały się jednak coraz groźniejsze i kwestią czasu było to kiedy padnie bramka kontaktowa. I tak stało się w 78 minucie kiedy prostopadłym podaniem obsłużony został zawodnik Dąbskiego, który wbiegł w pole karne i pewnym strzałem pokonał Skrzypka. Bramka ta jeszcze bardziej uskrzydliła gospodarzy, którzy chcieli pójść za ciosem i udało im się to kilka minut później gdy wstrzeloną z lewej strony boiska piłkę do bramki wpakował napastnik Dąbskiego. Kiedy wszyscy myśleli, że jedyną drużyną która może strzelić jeszcze bramkę są gospodarze to na szarżę lewą stroną zdecydował się Natanek, który wykorzystał nieporadność i niezdecydowanie rywali ogrywając ich i świetnie podając do wychodzącego sam na sam Gamonia a ten położył na ziemi bramkarza i strzałem obok słupka ponownie dał nam prowadzenie. W końcówce „kropkę nad i” postawić powinien Arkadiusz Olsza II ale mając wyłożona piłkę do pustej bramki niepotrzebnie decydował się na przyjęcie piłki , którym posłał piłkę obok bramki. W jednej z ostatnich akcji meczu zawodnicy i kibice Dąbskiego domagali się rzutu karnego kiedy to Tomasz Paliś zahaczał w polu karnym napastnika gospodarzy jednak sędzia nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego. Na kilka minut przed końcem spotkania czerwoną kartką w konsekwencji dwóch żółtych ukarany został Tomasz Paliś i mecz kończyć musieliśmy w 10 osobowym składzie, w którym jednak zdołaliśmy dowieść zwycięstwo do końca.